czwartek, 31 marca 2011

Something. Nothing.

No cóż, bloggerem nie każdy być może ;)
Oczywiście mój słomiany zapał wziął górę i skończyło się na próbie sklecenia kilku zdań. Na więcej brakło energii.
Obiecywać poprawy nie będę, ale próbę częstszego pisania choćby kilku słów podejmę.

Z aparatem jesteśmy ostatnio pogniewani, staruszek odmawia współpracy, więc zaczynam myśleć nad czymś nowszym. I mam dylemat - kupić od razu lustrzankę i uczyć się wszystkiego na niej, czy na razie kompakt, a gdy się nauczę, zmienić na bardziej zaawansowany sprzęt? Nie wcześniej, niż za ładnych parę lat. Każdy kto się co nieco zna na rzeczy ma inne zdanie, a i ja nie wiem, co myśleć :)
Jako, że planuję zakupy większe, zaczęłam oszczędzać, przez co odmawiam sobie wycieczek do ciekawych miejsc (choćby Cork) i siedzę grzecznie na dupie w swojej wsi, w sumie umierając z nudów.

Ale lada moment zajęcie będzie - Polsko nadchodzę ;D
Mimo, że tęsknota jest umiarkowana, to radość z wypadu do domku jest wielka:)

Cheers

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz