niedziela, 1 maja 2011

Things are changing

Wczoraj po raz pierwszy poczułam smutek, gdy podczas zwykłych pogaduch z dziewczynami uświadomiłyśmy sobie, jak niewiele czasu nam tu zostało. To chyba wewnętrzny przełom, powolny proces usamodzielniania się. Do tej pory odliczałam niecierpliwie czas do następnego spotkania z bliskimi mi osobami, a jeśli okres oczekiwania miał być dłuższy niż dwa tygodnie, nachodziły mnie wątpliwości, smutki, a minuty wlokły się w nieskończoność. Chyba się wreszcie zaaklimatyzowałam:)

A sobota zalicza się do udanych.
Spacer, piknik, piosenki Disneya i dziwne spojrzenia przechodniów :)
Stres i łzy w oczach, że zepsułam aparat, ulga, kiedy odkryłam, że jednak nie :)
I wiele innych, pozytywnych wrażeń.

Nadja ;D


2 komentarze:

  1. hey:) mam na imie Patrycja, widze ze jestes w Carrigaline, ja od 23 maja tez bede, moze sie jakos spotkamy? to moj mail patrycja0305@hotmail.com pisz, bedzie mi milo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Emilko!!Pozwoliłam sobie troszkę poczytać choć większość wiem z opowiadań Twojej mamy.Fajnie się Ciebie czyta ciekawie i z zainteresowaniem.Widzę że super się bawisz a co najważniejsze sprawdzasz się w tym co robisz.Rodzice mogą być z Ciebie dumni.Pozdrawiam serdecznie i całuska przesyłam...:))p.Kasia

    OdpowiedzUsuń