sobota, 19 lutego 2011

Corcaigh

Właśnie zauważyłam, jak ja monotematycznie zaczynam te notatki - każda od tego samego zdania.. Tak więc, edit ;D

Z okazji weekendu i sprzyjającej (wiosennej wręcz) pogody, wybrałam się do Cork. Wczoraj, razem z innymi aupairkami do pubu, dziś zaś na pierwsze zwiedzanie.
Trochę jestem zawiedziona, bo tutaj na imprezy wchodzi się od 21 lat i mniej więcej od 21-22 zaczynają sprawdzać id. Więc albo zdobędę fake id, albo będę imprezować do 22 -.- Co chyba jest jednak bardziej realne, bo ostatni transport do domu mam o 23...
Trzeba poszukać sobie szofera tutaj xD
Piątkowy wypad do Cork był właśnie takim do 23, jednak i tak było świetnie - pośmiałyśmy się, wydałyśmy fortunę na piwo i wróciłyśmy, a miasto nocą wygląda przyjemniej, niż za dnia :)
Dziś natomiast pojechałam sama, żeby się w spokoju porozglądać. Jako, że nie chciałam się zgubić, do czego ostatnio mam tendencje, to postanowiłam trzymać się najpopularniejszych i nabardziej obleganych miejsc. Efektem tego było zwiedzanie dzielnicy handlowej, ze słynną St. Patric street włącznie. Nie powiem, jakiś urok mają te uliczki, pomimo tego, że są na nich głównie sklepy. Bardzo spodobali mi się uliczni grajkowie - można ich spotkać na każdym rogu, większość ma na prawdę świetne głosy i umiejętności wokalne. A grają i śpiewają wszyscy - dzieciaki, nastolatki, starsi, działacze stowarzyszeń, którzy zbierają kasę np na bezdomnych czy chorych, Ci, którzy chcą zostać zauważeni i Ci, którzy chcą tylko zarobić.
Minusem tego wypadu było to, że już wiem, gdzie wydawać ciężko zarobione, operskie kieszonkowe ;/ haha
Ale zwiedzanie polegało też na małej obserwacji ludzi. Wnioski? W Irlandii Polak może poczuć się jak w domu - co 5 kroków polskie sklepy, w wielu barach i fast foodach wiszą plakaty po polsku (jedyny obcy język na plakatach! chyba, że miejsce samo w sobie jest np włoską czy chińską knajpką), język polski powinien być tu urzędowym - słychać go tak często, jak angielski.
Innym spostrzeżeniem jest z kolei specyficzność tutejszych, głównie młodych, under 20. Ciężko nazwać ich styl ubierania, ale dziewczyny noszą się wyzywająco, więcej odsłaniając niż zasłaniając. Mało która wygląda na swój wiek. W ogóle zachowują się bardzo prowokacyjnie. Czasem to aż razi.

Robiąc sobie małą przerwę, zaszłam do knajpki na kawę i jakąś szamę. Zamówiłam kanapkę z kurczakiem, a kiedy ją dostałam, lekko się zdziwiłam - kanapki serwują tu z chipsami jako dodatek. Tego się nie spodziewałam:)

Innych zdjęć nie ma, bo aparat nie chciał współpracować tak, jakbym sobie tego życzyła.

2 komentarze:

  1. Hej,
    byłam au pair w West Corku. Życze powodzenia i pozdrawiam z Danii !

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha nie ma to jak kanapka z chipsami ;] ha A mnie wpuscili bez problemowo, tu chyba od 18 mozna wchodzic na imprezy ;) No i ja dopiero zaczynalam sie imprezowac jak u Ciebie ostatni autobus odjezdza - dobrze jest miec kierowce. :)) Trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń